On-arrival training w Weimarze.

Pod koniec listopada razem z pięcioma innymi wolontariuszami udałam się do Weimaru, gdzie odbywał się on-arrival training, czyli jeden z dwóch seminariów organizowanych przez Narodową Agencję. Seminarium trwało tydzień, zostaliśmy zakwaterowani razem z kilkunastoma innymi wolontariuszami odbywającymi swoje projekty w różnych miejscach w Niemieczech. Był to udany wyjazd z kilku, właściwie różnych powodów. A oto one:


Miejsce
Weimar jest niewielkim, ale bez wątpienia przyjemnym miasteczkiem z niezwykle bogatą historią. Tu tworzyli swoje dzieła między innymi Friedrich Schiller czy Johann Wolfgang von Goethe. Weimar obfituje w zabytki, które znajdują się na liście UNESCO. Koniecznie należy zwiedzić dom Goethego, Bibliotekę Księżnej Anny Amalii, Pałac Miejski, park nad rzeką Ilm z letnim domkiem Goethego oraz Dom Rzymski (Römisches Haus).


Program
Po tej części wyjazdu spodziewałam się czegoś..prawdę mówiąc nudnego, na szczęście się mylilam. Program był ciekawy, wymagał od nas zaangażowania i aktywnego udziału, dzięki czemu nie było mowy o przysypianiu czy też ziewaniu Ogromną w tym zasługa dwójki trenerów, którzy efektywnie wykorzystali czas podczas seminarium. Nie obyło się również bez imprez i innych spotkań integracyjnych 


Ludzie
Była to iście wybuchowa mieszanka 21 ludzi z Turcji, Francji, Włoch, Hiszpanii, Gruzji, Niemiec, Macedonii, Ukrainy, Rosji, Rumunii, Węgier i oczywiście Polski (chyba żadnego kraju nie pominęłam:). Po raz kolejny przekonałam się, że granice istnieją tylko w naszych głowach, a ludzie nawet, jeśli pochodzą z różnych krajów czy odmiennych kultur mogą znaleźć wspólny język.


To tyle, jeśli chodzi o krótkie podsumowanie seminarium. Muszę przynac, że moje nastawienie w stosunku do tego rodzaju wyjazdów zmieniło się dzięki treningowi w Weimarze – nie traktuję już ich jako przykry obowiązek, a raczej jako szansę na poznanie nowych ludzi